Postanowiłam zaktualizować trochę swój profil na Couchsurfing i wyrzucić zdjęcia pokoju, w którym mieszkałam na Promyka, bo jakby nie było, nie mieszkam w nim już trzeci rok, łóżko sprzedałam, niektóre rzeczy zgubiłam, inne wyrzuciłam, ale uwielbiałam ten pokój i czułam się w nim cudownie, dlatego żal mi te wszystkie zdjęcia tak po prostu wywalić, więc przerzucę je tutaj.
Świnka – skarbonka, która ucierpiała nieco w chwilach kryzysu finansowego, który przydarzył się w moim życiu po tym jak odeszłam z korpo, a zanim znalazłam nową pracę (świnka, jak przystało na prawdziwą skarbonkę, nie ma otworka, dzięki któremu można wyjąć monety, dlatego musiałam ją „otworzyć” za pomocą młotka…).
Maszyna do pisania nie działa od dawna, Tata przygarnął ją na początku lat 90-tych, kiedy zamykali jego dawne miejsce pracy.
Rzutnik „Ania” – prezent od moich Dziadków pod choinkę na moje pierwsze na świecie Święta.

Kuferek – idealny na skarpetki
Jedno jest pewne – tęsknię za tym pokojem i w ogóle za mieszkaniem na Promyka (nawet teraz – chociaż już od dwóch, a może trzech lat tam nie byłam, zdarza się, że w zamyśleniu wklepuję do domofonu kod z Promyka (pełnoletni Chrystus na pustyni… czyli osiemnaście czterdzieści).